sia i sami kochali się bardzo. A byli oboje szlachetni i pojęcia ich były jednakie.
Zmieniła się później natura: jego zepsuło życie, ją małżeństwo z człowiekiem, którego pokochała zmysłami. Człowiek ten nietylko nie dorastał jej pod względem pojęć, ale wogóle wszelkie szlachetne porywy i poglądy były mu obce. Uważał je poprostu jako objaw egoizmu, jako chęć wywyższenia się nad drugich.
Rogoziński był człowiekiem bez nazwiska i majątku? Ale był to człowiek sprytny, zręczny służalec, umiejętnie lawirujący między liberalizmem i kierunkami zachowawczemi. Szedł za tym prądem, któren mu rokował pewniejsze korzyści, i miał coś w sobie, co mu jednało łaski kobiet. Więc zrobił świetną karyerę w sądownictwie. Już, jako człowiek nie pierwszej młodości, poznał Niechludowych za granicą, rozkochał w sobie Natalkę, pannę już podówczas doletnią i ożenił się z nią nawet wbrew woli matki, która ten związek uważała jako mezalians. Niechludow, choć starał się to ukrywać, ale nienawidził szwagra. Antypatycznym był dla niego swoją pospolitością, a szczególniej nienawidził go za siostrę, która mogła tak egoistycznie, tak zmysłowo, tak namiętnie pokochać tę marną osobistość i aby dogodzić mężowi, starała się zagłuszyć w sobie to wszystko, co było w niej podniosłem, szlachetnem i dobrem.
Niechludow nie mógł myśleć bez wstrętu, że jego ukochana Natalka jest żoną tego obrosłego, łysego, świecącego opasłą twarzą i zarozumiałego idyoty. Nawet nie mógł ukryć wstrętu dla jego dzieci.
Ile razy dowiedział się, że Natalka znów ma zostać matką, tyle razy doznawał dziwnego uczucia i jakby ubolewania nad tem, ze oto znów
Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/399
Ta strona została przepisana.