drzwiczki, nagląc maruderów do pośpiechu, a odprowadzających do wyjścia z wagonów.
Niechludow wszedł do gorącego, dusznego wagonu, i zaraz wyszedł na platformę.
Natalia Iwanowna stała przed wagonem w modnym kapeluszu i modnej, szykownej pelerynce, mając obok siebie Agrafinę, i widocznem było, że szukała przedmiotu do rozmowy, lecz znaleźć nie mogła. Nie mogła nawet powiedzieć écrivez, dlatego, że dawniej jeszcze z bratem wyśmiewali się zawsze z tego banalnego frazesu żegnających. Rozmowa o interesach pieniężnych przerwała nastrój serdeczny, jaki był między nimi. Czuli oboje, że są teraz dla siebie zupełnie obcy, do tego stopnia, że Natalia Iwanowna była rada bardzo, gdy pociąg już ruszył, i można było tylko, kiwając przyjaźnie głową powtarzać „dowidzenia, Dymitrze, dowidzenia.“ Lecz skoro tylko wagon zniknął jej z oczu, zaczęła rozmyślać nad tem, jak powtórzy mężowi swoją rozmowę z bratem i twarz jej pod wpływem tych rozmyślać przybrała wyraz poważny i zakłopotany.
I Niechludowowi, bez względu na to, że najserdeczniej był usposobiony dla siostry i nic przed nią nie ukrywał, było mu w jej towarzystwie nieswojo jakoś i ciężko, i jak najprędzej chciał zostać sam. Czuł dobrze, że dla niego niema już tej dawnej Natalki, która kiedyś była mu tak blizką, a istnieje tylko inna, obca dlań, niewolnica swego męża, niemiłego mu człowieka. Przekonał się o tem wtedy, gdy twarz jej ożywiła się na wspomnienie tych rzeczy, które zajmowały jej męża, to jest oddania ziemi chłopom i sukcesyi. I zrobiło mu się smutno.