Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/471

Ta strona została przepisana.

w części myślami innych ludzi. I na tem właśnie, o ile ludzie w życiu kierują się własnemi lub cudzemi myślami, polega jedna z głównych pomiędzy nimi różnic. Jedni, a tych jest większość znaczna, czynią ze swych myśli zabawę umysłową. Obchodzą się z rozumem, jak z kołem maszyny, z którego zdjęto pas przenośny. W czynach swych ulegają cudzym myślom, obyczajom tradycyi, prawu. Inni przeciwnie, uważają myśli swe jako sprężyny całej swej działalności, idą za głosem własnego rozumu, ulegają mu. Rzadko kiedy, i tylko po głębokiej krytycznej rozwadze, przyjmują cudze postanowienia.
Takim właśnie człowiekiem był Simonson. Sprawdzał wszystko, decydował rozumem i co raz postanowił, wykonywał.
Jeszcze w gimnazyum orzekł, że jego ojciec, były urzędnik intendentury, doszedł do majątku drogą nieuczciwą. Oświadczył ojcu, że majątek trzeba zwrócić ludowi. Ojciec go, rzecz naturalna, nie usłuchał, a w dodatku zwymyślał, Simonson opuścił dom rodzicielski, przestał korzystać z ojcowskich pieniędzy. Zawyrokował, że na świecie wszystko złe jest owocem ciemnoty ludu. Po ukończeniu uniwersytetu zbliżył się do przyjaciół ludu — został wiejskim nauczycielem. Uczniom swoim i wieśniakom śmiało głosił to, co uważał za sprawiedliwe, a obalał to, co mu się wydawało fałszem.
Aresztowano go i osądzono.
Podczas sądu oświadczył, że sędziowie nie mają prawa go sądzić i powiedział to publicznie. A ponieważ sędziowie nie zgodzili się na pogląd taki i dalej go sądzili, postanowił nie odpowiadać i milczeniem zbywał wszystkie pytania. Zesłano go do gubernii Archangielskiej. Tam ułożył sobie nowe wyznanie wiary — nową religię,