Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/473

Ta strona została przepisana.

I nietylko sprawy duchowe rozwiązywał po swojemu.
Z większością kwestyj praktycznych postępował tak samo. Urobił sobie teorye dla wszyskich spraw praktycznych: miał prawidła hygieniczne dotyczące godzin pracy, odpoczynku, według pewnego porządku odżywiał się, ubierał, palił w piecu, oświetlał pokój i t. d.
Jednocześnie w stosunku z ludźmi był Simonson nadzwyczajnie skromnym i nieśmiałym. Tylko, jeżeli raz co postanowił, nie cofnął się nigdy.
I wywarł ten człowiek stanowczy wpływ na Kasię tem, że ją pokochał. Instynkt kobiety wtajemniczył ją wkrótce w siłę tego uczucia. Świadomość zaś miłości, którą obudziła w sercu tak niezwykłego człowieka, podnosiła Kasię w jej własnych oczach. Przez wspaniałomyślność i przez pamięć tego, co było niegdyś, Niechludow zaproponował jej małżeństwo. Simonson zaś kochał ją taką, jaką była teraz, i kochał poprostu dlatego, że kochał. A w dodatku czuła Kasia, że w oczach Simonsona była kobietą niezwykłą, różną niż wszystkie inne, posiadającą wysokie moralne zalety i cnoty. Jakie cnoty on w niej widział, nie zdawała sobie Kasia z tego sprawy. Ale w każdym razie, aby go nie oszukiwać, chciała posiąść wszystkie, w jej pojęciu, wysokie cnoty. A to pragnienie, ta dążność, czyniły ją coraz lepszą i doskonalszą.
Zaczęło się to jeszcze w więzieniu. Już wtedy, podczas chwil na odwiedziny politycznych więźniów przeznaczonych, zauważyła Kasia, że z pod wypukłego czoła i zwichrzonych brwi uporczywie patrzyły na nią rozumne, poczciwe, ciemno-szafirowe oczy tego człowieka. Nie uszło jej uwagi, że był to człowiek niezwykły, że nie tak jak drudzy na nią spoglądał