Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/475

Ta strona została przepisana.

niego, zaczynała palić tytoń, pić wódkę, szukając w tom zapomnienia. W niczem nie mógł jej pomódz, gdyż podczas pierwszej połowy podróży nie miał sposobu widzieć się z nią ani razu. Dopiero po przeprowadzeniu Kasi do politycznych, przekonał się Niechludow, że jego obawy były płonne. Co więcej, za każdem widzeniem się z nią sprawdzał coraz wyraźniej krystalizującą się w niej wewnętrzną przemianę duchową, której tak bardzo pragnął. Przy pierwszem widzeniu się w Tomsku ujrzał ją taką, jaką była przed wyjazdem. Nie zasępiła się, nie strwożyła, dziękując mu za wszystko, co dla niej zrobił, a zwłaszcza za to, że ją zbliżył z ludźmi, z którymi teraz żyła.
Po dwóch miesiącach etapowego życia odbiła się ta wewnętrzna przemiana i w jej powierzchowności. Kasia schudła, opaliła się, jakby postarzała. Około ust i na skroniach ukazały się zmarszczki, nie układała już włosów na czole, ale podwiązywała głowę chustką. Dawnej kokieteryi nie było ani w ubraniu, ani w uczesaniu, ani w ułożeniu. I ta dokonana i dalej wciąż postępująca przemiana napełniała radością serce Niechludowa. Czuł dla niej coś, czego nie doznawał dawniej. Uczucie to nie miało nic wspólnego z pierwszem poetycznem uniesieniem, a tembardziej z tą zmysłową miłością, którą ją pokochał później; nie miało ono też nic wspólnego z uczuciem spełnionego obowiązku, z tą decyzyą, skoro po odbytym sądzie postanowił ją poślubić. Było to poprostu uczucie litości, to samo dobre uczucie, jakie ozwało się po raz pierwszy w jego sercu, skoro ją zobaczył w więzieniu. Objawiło mu się ono z nową siłą po powrocie Kasi do więzienia ze szpitala, gdzie miały mieć miejsce owe stosunki z felcze-