Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/507

Ta strona została przepisana.

wać, a że działał w kółku ludzi bardzo młodych, którzy w jego zarozumiałości widzieli mądrość i głębokość myśli, większość mu ulegała i Nowodworow cieszył się wielkiem powodzeniem.
Towarzysze szanowali go za śmiałość i stanowczość, ale go nie kochali. On też nikogo nie kochał. Każda wybitna osobistość była dla niego współzawodnikiem. Obdarłby z rozumu i ze zdolności wszystkich innych ludzi, byle oni nie przeszkadzali jego osobistym pragnieniom przodownictwa.
Uprzejmym bywał dla tych jedynie, co się przed nim korzyli. Dlatego był uprzejmym w drodze dla Kondratiewa, dla Klary Efremowny i dla ładnej Grabiec, bo obie się w nim kochały. Dla zasady był zwolennikiem kwestyi kobiecej, w głębi swej duszy uważał wszyskie kobiety za głupie i marne. Wyjątek stanowiły te tylko, w których się często sentymentalnie kochał, jak teraz w Grabcównej; wtedy były to kobiety niepospolite, których zalety on jeden potrafił ocenić.
Kwestya stosunku jednej płci do drugiej wydawała mu się równie prostą, jak każda inna, prostą i jasną, najzupełniej rozwiązaną uznaniem wolnej miłości.
Miał jedną żonę fikcyjną, drugą rzeczywistą, którą opuścił, przekonawszy się, że niema między nimi prawdziwej miłości, i teraz zamierzał wstąpić w związki wolnego małżeństwa z Grabiec.
Niechludowym pogardzał, bo, jak mówił, postępowanie Niechlndowa z Masłową było pozą, głównie zaś zato, że ośmielał się Niechludow sądzić istniejący porządek i środki polepszenia go, nie ściśle według Nowodworowa,