Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/68

Ta strona została przepisana.

cy, nachylając w tymże czasie ucho do członka sądu, zwracającego uwagę, że w spisie dowodów rzeczowych brakuje szklanki.
— Wzięła oskarżona z kuferka pieniądze i pierścionek — powtórzył przewodniczący — wzięła, i rozdzieliwszy łup, a potem znów przyjechawszy z kupcem Smiełkowym do hotelu „Maurytania“, dała Smiełkowowi do wypicia wódkę z trucizną, która spowodowała śmierć.
— Czy oskarżona przyznaje się do winy?
— Nic nie jestem winna — zaczęła mówić szybko. — Jak powiedziałam na początku, tak i teraz mówię: nie brałam, nie brałam i nie brałam, nic nie wzięłam, a pierścionek sam mi podarował.
— Więc oskarżona utrzymuje, że nie zabrała 2.500 rubli.
— Powiadam — nic nie wzięłam — tylko 40 rubli.
— A co do tych proszków — proszków w wódce danych Smiełkowowi?
— To przyznaję. Tylko ja sądziłam, że to proszki na sen, jak mi to powiedzieli; że te proszki nieszkodliwe. Nie myślałam i nie chciałam, Bogiem się świadczę, nie chciałam.
— Więc oskarżona utrzymuje, że nie wzięła ani pieniędzy, ani pierścionka. Ale przyznaje, że dała proszki.
— Tak jest — tylko myślałam, że to proszki na sen. Dałam je tylko na to, żeby zasnął, nie chciałam i nie myślałam.
— Bardzo dobrze — rzekł przewodniczący widocznie zadowolony z wyniku badania. — Proszę opowiedzieć jak to było — ciągnął.dalej, opierając się w krześle i kładąc obie ręce na stole. — Proszę opowiedzieć jak było. Przyznanie się szczere znakomicie winę zmniejsza.