Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/73

Ta strona została przepisana.

— Czekałam na dorożkę.
— A Kartinkin był z oskarżoną w numerze, czy nie był?
— Przyszedł sobie.
— Po cóż przychodził?
— Zostało się trochę koniaku, wypiliśmy razem.
— A, razem wypiliście. Bardzo dobrze.
— Czy oskarżona rozmawiała z Szymonem i o czem?
Masłowa nachmurzyła się, poczerwieniała i rzekła szybko:
— Co mówiłam... Nic więcej nie wiem. Róbcie ze mną co chcecie. Jestem niewinna. Nic nie mówiłam. Co było — powiedziałam już wszystko.
— Nic nie mam więcej do nadmienienia — rzekł podprokurator do przewodniczącego — i podniósłszy ramiona w sposób nadzwyczajny, jął zapisywać skwapliwie zeznanie podsądnej, że ona weszła z Szymonem do niezajętego numeru.
Zapanowało milczenie.
— Oskarżona niema nic więcej do powiedzenia?
— Powiedziałam wszystko — rzekła wzdychając — i usiadła.
Przewodniczący zanotował coś w papierach, i wysłuchawszy uwagi, zrobionej mu przez sędziego z lewej strony, ogłosił zawieszenie sprawy na 10 minut, wstał spiesznie i wyszedł z sali.
Za sędziami podążyli przysięgli, adwokaci, świadkowie, i z przyjemnem uczuciem załatwienia już części ważnej sprawy — chodzili tu i owdzie.
Niechludow wszedł do izby przysięgłych — i usiadł przy oknie.