dziecku. Żeby nie uchybić formie kupna, trzeba przytym zapłacić pieniądze i wypić litkup. (Olsztynek, Dąbrówno itd.).
Litkup (wyraz ukuty z niemieckiego Leihkauf, po litewsku margricz) jest to trunek, który się pije przy sprzedaży. Przytym wylewa się resztkę przez głowę poza siebie, żeby kupującemu nabyta sztuka bydła rosła, hodowała się itd.[1].
Kiedy kto wyprowadza z obory sztukę bydła na sprzedaż, powinien wyrwać jej pęczek włosów i zakopać pod żłobem. Ma to oznaczać, że pozostałe bydło nie pójdzie w ślad za sprzedaną sztuką i nie wywiedzie się z obory. (Olsztynek).
Mazur ma szczególne upodobanie do zwierząt bliźniaczych, bo te mają szczęście przynosić. Chętnie płaci on za nie najwyższe ceny[2].
Źrebiętom i cielętom zawiązuje się czerwone tasiemki na szyi dla ochrony od niedobrego wzroku. (Patrz wyżej).
We czwartek trzeba nakarmić konie przed wieczerzą, gdyż w przeciwnym razie będzie je dusiła mara. (Olsztynek).
Na wrotach obory w wieczór przed Trzema Królami, albo w wigilję św. Jana, robią się trzy krzyże, co ma zabezpieczać bydło od czarów. (Patrz wyżej).
Jeżeli w gospodarstwie ginie kilka sztuk bydła, znaczy to, że ktoś je oczarzył. Czary trzeba wykryć i spalić, bo padnie i reszta bydła. W tym celu kopią pod progiem obory, pod wszystkiemi czterema ścianami, a gdy się tam nic nie znajdzie, w samej oborze. W końcu znajduje się żołądek bydlęcy z wielu szpilkami. Gdy się go spali, żadna już sztuka nie padnie więcej. (Wielbark).
Mazurzy unikają zabijania węży, bo to oznacza nieszczęście, szczególnie ma to pociągać za sobą stratę w bydle. Zwyczaj ten, o którym wzmiankuje Pisański[3], wyraźnie przypomina kult węża za czasów pogaństwa.
Wodę, którą się wygładza bochenki chleba przed pieczeniem, dostają świnie, żeby także były gładkie. (Dąbrówno).
W kuble, w którym się zbiera poidło dla świń, trzymają