i przychodzi do niego znajomy i zapytuje go, jak się miewa, a chory odpowie: „O, jestem bardzo chory!” to już więcej nie wstanie z łóżka; kiedy jednak odpowie: „Tak, jak wola Pana Boga!“ w takim razie wstanie z łoża i będzie zdrów.
Z Komunją, przyjmowaną przez chorych, wiążą się rozmaite wyobrażenia o cudownym jej działaniu, np. to, że po przyjęciu jej następuje zwrot, przesilenie na śmierć albo na życie; albo znów to, że chory dopiero gdy umiera, powinien przyjmować Komunję świętą, jeżeli ma być nadzieja na wyzdrowienie; przeciwnie, dopóki stan jego pozostawia jeszcze nadzieję życia, przyjęcie Komunji nieuniknienie śmierć sprowadza[1].
Po gaszeniu świec z ołtarza, używanych przy udzielaniu Komunji chorym, poznaje się, czy chory żyć będzie czy nie. Jeżeli przy gaszeniu dym idzie ku drzwiom, chory umrze, w przeciwnym razie żyć będzie. Niekiedy jedna ze świec nie chce się wcale palić, albo sama gaśnie; wtedy można być pewnym, że chory nie przyjdzie do siebie. (Dąbrówno).
Kiedy stolarzowi piła trzeszczy, wnosi on z tego, że ktoś umrze, i że nazajutrz otrzyma zamówienie na trumnę. (Olsztynek).
Jeszcze bardziej godnym uwagi było następujące zdarzenie: Pewien czeladnik w Olsztynku miał odwagę sypiać w zapasowej trumnie majstra swojego. Jednej nocy jakaś siła tajemnicza wyrzuciła go z trumny. Położył się powtórnie do trumny i znów został wyrzucony. Dopiero wtedy spostrzegł, że trumna zapewne ma być użyta dla umarłego. Położył się tedy do innej i spał w niej spokojnie, tamtą zaś nazajutrz rano sprzedano. (Olsztynek).
Śmierć przychodzi przez trzy wieczory zrzędu, ażeby oznajmić o zgonie czyimś, krewnym jego. Za każdym razem stuka do okna albo do drzwi. Psy widzą ją i wyją żałośnie. (Patrz wyżej). (Działdowo).
Proboszczowi E., który już oddawna nie żyje, zdawało się, że za każdym razem naprzód wiedział, kiedy ktoś miał umrzeć w jego parafji. Śmierć oznajmiała mu to regularnie, tak, że był do tego przyzwyczajony i na trzykrotne pukanie odpowiadał: „Tak, tak!” albo: „Dobrze, dobrze!“ Kiedy zaś nie odpowiadał, śmierć powtarzała swoje trzykrotne pukanie. Zazwyczaj następnego dnia przychodzili ludzie i zamawiali pogrzeb. (Działdowo).
- ↑ Hintz, str. 82.