szej pozostają styczności z różnemi warstwami ludności na Mazurach gdzie klechdy te przechodzą z ust do ust, do ogłoszenia czegoś lepszego i bardziej wyczerpującego.
Co się tyczy klechd, Mazury niedostatecznie są uwzględnione w znanym i cennym zbiorze von Tettaua i Temmego Volkssagen von Ostpreussen, Litauen und Westpreussen (Berlin 1837). Wszakże od chwili zjawienia się tego dzieła, tu i owdzie ogłoszono drukiem pewną lość luźnych klechd mazurskich. Zebrałem je tedy i pomnożyłem jeszcze kilku zaczerpniętemi z ust ludu.
Co znów do baśni, mogę ich podać małą tylko próbkę. Baśń wiele traci przez sam przekład. Nadto, jeżeli trudno znaleźć dobrego opowiadacza, to o wiele trudniej spotkać jednocześnie dobrego opowiadacza i zdolnego tłumacza; skoro zaś wezmą się wspólnemi siłami, opowiadacz, tłumacz i sprawozdawca do tak subtelnej rzeczy, jak baśń, łacno może zniknąć niezbędna w traktowaniu tej materji wolność od wszelkich uprzedzeń. Byłem przeto zmuszony prawie wyłącznie poprzestać na ogłoszeniu tu tych tylko baśni, które inni podsłuchali dla mnie i łaskawie mi ich udzielili w przekładzie niemieckim. Pośród baśni, do których posiadania przyszedłem tym sposobem, znalazła się pewna ilość oczywistych przeróbek znanych baśni niemieckich, głównie ze zbioru Grimma, w części płyciej tylko pojętych, w części zaś treściwiej jedynie oddanych; wolałem je tedy pominąć. W tych, które podaję, czytelnik rozpozna także niektóre rysy znane z baśni niemieckich, ale bo też niewątpliwie skarbiec baśni jest dobrem wspólnym szczepów pokrewnych, wobec czego zgodność ta rysów pojedyńczych wcale nie może być uznana za powód dostateczny do odrzucenia odnośnych baśni. Czytelnik bardzo łatwo dostrzeże tu pewne rysy oryginalne, a także nie ujdzie jego baczności tak znamienna u Mazurów skłonność do wprowadzania do baśni swoich pierwiastku kościelnego.
Olsztynek, 25 maja 1867. Dr. M. Toeppen.