jem u drzwi karczmy i zabraniać kobiecie podawania rumu i wódki gościom. Pewien kamieniarz zapewnia, że spotkał go w alei wiodącej do lasku pod miastem, gdzie mu wciąż zastępował drogę, i że wskutek tego w dniu tym nie przyszed na robotę przy budowie, lecz przestraszony wrócił do miasta.
Dar widywania duchów, który posiadają niedzielaki, bywa związany z wielkiemi przykrościami, gdyż często bardzo muszą oni zanosić dusze zmarłych i inne duchy na cmentarz i wykonywać różne ich polecenia. Znałem, opowiada rektor Gersz w W. Sterławkach, starego już człowieka w Mikołajkach, który się nazywał Joppek; o tym powszechnie wiedziano, że widuje duchy. Był za uczciwy, ażeby go można było posądzać o oszustwo; jednakże, jakkolwiek zdrów cieleśnie, sprawiał wrażenie melancholika. Wciąż pogrążony bywał w myślach, które go dręczyły. Częto się zdarzało, że opuszczał łóżko około północy, szedł zadyszany na cmentarz i wracał później stamtąd znużony i spocony Wracając do domu, z nikim nie rozmawiał i zagadującym nie odpowiadał, w domu zaś opowiadał, że musiał tyle a tyle duchów zanieść na cmentarz. Gdy ktoś umarł, Joppek utrzymywał, że rozmawiał z duszą zmarłego, która mu dała takie a takie polecenia do pozostałych przy życiu. W kościele bardzo często podczas nabożeństwa występował przed ołtarz i tak stał przez długi czas nieruchomo. Później twierdził, że musiał tak postąpić z nakazu duchów. Pewnego razu przy tej sposobności, milcząc, pobłogosławił ręką gminę. Po skończonym nabożeństwie opowiadał, jakoby mu się objawił zmarły proboszcz Raabe (†1828), który, niewidziany przez pobożnych, błogosławił gminę od ołtarza i jemu rozkazał jednocześnie czynić to samo. Niższe warstwy ludności wierzyły stanowczo w jego duchowidztwo[1].
Pewna kobieta w Mikołajkach, która zrobiła niedozwolony użytek z opłatka danego jej podczas Komunji, po śmierci nie znalazła pokoju i długo tułała się po ziemi. W końcu poleciła pewnemu duchowidcy, ażeby mężowi odsłonił tajemnicę. Skoro tylko ten odnalazł opłatek i odniósł do kościoła, nieboszczka pozyskała pokój. (Mikołajki).
W Mikołajkach, kiedy dzwonnik obudził się rano na Boże Narodzenie i wstał, żeby dzwonić na ranną mszę, usłyszał śpiew w kościele. W mniemaniu, że zaspał porę, pośpieszył do kościo-
- ↑ N. Pr. Pr.-Bl., 1850, t. II, str. 467.