Strona:PL Toeppen Max - Wierzenia mazurskie 1894.djvu/148

Ta strona została przepisana.

w cichości starała się robić dobrze, gdzie on co złego zrobił. Kiedy jednak gwałty i nieprawości jego przebrały miarę, zniknął nagle zamek ze wszystkim, co w nim było, i zapadł się w górę. Od tego czasu co sto lat, tej samej nocy, pomiędzy godziną 11 wieczorem a pierwszym pianiem koguta, daje się widzieć na górze dziewica i czeka na wybawienie, kiedy zamek z całą swoją okazałością wynurzy się znowu, ona zaś, jako małżonka swojego wybawcy, uczyni go panem zamku. Wybawienie to jednak nie jest łatwe, jak się zresztą o tym przekonał pewien mieszczanin z Gołdapią. Zabłądził jednej nocy na wysoką górę i zobaczył tam tułającą się postać w bieli. Jakkolwiek postać przyjaźnie kiwała mu głową, ociągał się zrazu, aż wkońcu zdobył się na odwagę i zbliżył się ku niej. Postać zapytała go, czy zechciałby zanieść ją na plecach do miasta, przez co wybawiłby ją i zamek, ale nie wolno mu się przytym obejrzeć. Przyrzekł jej to, wziął ją na plecy i ruszył ku Gołdapiowi. Wkrótce jednak usłyszał za sobą straszny zgiełk, jak gdyby dzikie zwierzęta miały się rzucić na niego; ogarnął go strach wielki, zapomniał o swoim przyrzeczeniu, obejrzał się, i — ciężar jego oraz wrzawa zniknęły. Od tego czasu człowiek wpadł w zadumę i wkrótce też potym umarł. To był ostatni, który widział białą postać; być może, iż po tym nieszczęśliwym wypadku nie ukaże się już więcej[1].

Podanie o górze pod Pietraszami.

Na górze pod Pietraszami (na południe od Gołdapia) stała niegdyś twierdza. Twierdza ta zniknęła, ale co noc ukazywała się na górze postać biała, która padała na kolana i modliła się, jak powiadają, żeby zmazać grzechy swojego ojca, właściciela zamku zapadłego. Jednej nocy zbłąkany pastuch ujrzał tam modlącą się dziewczynę i zbliżył się do niej; postać się podniosła, zbliżyła się do niego i spytała łagodnym głosem, czy nie zgodziłby się wziąć jej w swoje objęcia i trzymać tak aż do pierwszego piania koguta; ocaliłby przez to ją i zamek, a sam zostałby panem zamku. Pastuch przyrzekł jej to i pochwycił ją w objęcia. Wtedy piękna postać zaczęła się opierać, on jed-

  1. N. Pr. Prov.-Bl. 1847, t. I, str 478.