drogę. Po skończeniu tej pracy chce położyć siekierę pod krzakiem, ale wtym słyszy, jak ptak śpiewa: „Zauważę, gdzie leży siekiera, i później wezmę ją sobie!“ „E, niedoczekanie twoje!“ odpowiada i biegnie napowrót, żeby siekierę schować w domu. I znowu goni dziewczyny, a ponieważ może stawiać daleko większe kroki niż ktokolwiek z ludzi, więc niebawem zbliża się znów do nich tak blizko, iż się obawiają, żeby ich lada chwila nie złapała. W strachu córka czarownicy rzuca grzebień za siebie, i powstają przepaści i góry i skały, przez które nikt przejść nie może. Stara musi znowu iść do domu po rydel. Kiedy już nareszcie wyrównała wązką drożynę, żeby prędko iść dalej, chce rydel schować tylko pod krzakiem, ale ten sam ptak znowu śpiewa: „Zauważę, gdzie schowany rydel, to go później zabiorę sobie!“ Czarownica zatym musi znowu iść do domu, żeby schować rydel. Kiedy po raz trzeci zbliża się już tuż tuż do dziewcząt, córka rzuca za siebie jajko, i powstaje wielkie zamarzłe jezioro, a lód na nim gładki jak zwierciadło. Stara próbuje przejść, ale upada i łamie sobie kark i nogi. Teraz dziewczęta mogą spokojnie iść dalej. Kiedy przyszły do kraju, gdzie był dom księżniczki, i zbliżały się już do zamku, w którym mieszkał brat księżniczki, wtedy córka czarownicy przemieniła siebie i księżniczkę w dwa gołębie, i w tej postaci żywiły się czas jakiś na polu królewskim, zasianym prosem. Razu pewnego idzie sobie polem służący królewski i słyszy, jak jeden gołąb śpiewa: „Jestem siostrą króla, przejechałam kraje żeby mu wyszukać narzeczoną, i ona właśnie jest tutaj.” Służący opowiedział to natychmiast królowi, który posłał drugiego służącego dla przekonania się, czy to prawda, co tamten opowiedział; gdy jednak i ten to potwierdził, król sam poszedł, żeby się przekonać osobiście. Słyszy te same słowa gołębia i bardzo jest zasmucony, że dziewczęta stały się gołębiami; postanawia je wszakże złapać. Udało się to nareszcie po wielu mozołach, i w tej chwili gołębie znów przemieniły się w dziewczęta. Ale obydwie były pod każdym względem tak do siebie podobne, że król nie mógł poznać, która z nich jest siostrą, a która narzeczoną; tymczasem więc nic z małżeństwa być nie mogło. Król z tego powodu był bardzo strapiony. Kiedy raz taki bardzo zasmucony idzie po mieście, spotyka go rzeźniczka i pyta, dlaczego taki smutny. Opowiedział jej całe swoje strapienie, i że teraz po tak długim oczekiwaniu, kiedy już narzeczona jest w zamku jego, nie może odróżnić siostry od narzeczonej.
Strona:PL Toeppen Max - Wierzenia mazurskie 1894.djvu/169
Ta strona została przepisana.