i nie dawał mu jeść; wtedy wziął on fujarkę swoją, zagrał na niej i zaraz przyleciały trzy gołębie, z których dwa złowił i ugotował. Po kilku dniach podróży kupiec przypomniał sobie o danym przyrzeczeniu, ale chłopak bardzo mu się podobał. Był taki rozsądny i zawsze taki posłuszny; modlił się też każdego ranka i wieczoru, tak, że kupcowi szkoda go było zabijać. Wziął go tedy na stronę, opowiedział mu wszystko i wkońcu powiada: „Ale odtąd będziesz u mnie, jak syn; przyjmuję cię za swojego syna.“ Ucieszył się z tego chłopak i od tego czasu nazywał kupca ojcem. Zawinęli oni po drodze do pięknego miasta, gdzie król mieszkał. Już zdaleka ujrzeli kościół, na którym siedziało mnóstwo wron i kruków. Syn zauważył to i zaczął rozpytywać się przybranego ojca. „A, powiada ojciec, kościół ten był niegdyś bardzo piękny, był nawet pokryty dachem złotym, ale przyszły duchy nieczyste i zawładnęły nim, tak, że teraz nikt się tam wejść nie odważa. Te wrony i kruki to nieczyste duchy. Król obiecywał znaczną sumę pieniędzy temu, ktoby ten kościół oczyścił, ale nikt nie potrafi.“ — „O, rzecze syn przybrany, a jabym się tego podjął.” Kupiec starał się wybić mu to z głowy, ale chłopak stał przy swoim, i kiedy przybyli do miasta, udał się zaraz do króla, stanął przed nim i powiada: „Wasza królewska mość! słyszałem o tym kościele, że go opanowały złe duchy; chciałbym go oczyścić.” — „Gdybyś to uczynił, rzekł król, wynagrodziłbym cię za to sowicie.“ Chłopiec poszedł do kościoła i przesiedział tam trzy dni bez jadła i napoju, pasował się tylko z duchami, aż je pokonał; wtedy dzwony zaczęły same dzwonić i świece same się zapaliły na ołtarzu. Kiedy się król o tym dowiedział, ucieszył się bardzo, kazał przywołać chłopca i powiada mu: „Mów teraz; jakiego żądasz wynagrodzenia, takie otrzymasz; mam także córkę, którą ci dam za żonę, i będziesz moim następcą na tronie.” Ale on za wszystko podziękował i za córkę także, bo za młody był jeszcze, żeby się żenić, i pojechał dalej ze swoim ojcem przybranym; tak przybyli do Anglji do domu kupca. Króla Anglji spotkało wielkie nieszczęście. Miał on syna i córkę; kiedy oboje przyszli razu pewnego z kościoła, całkiem byli okryci strupami, i żaden lekarz nie mógł ich wyleczyć. Słyszał o tym także syn kupca. „O, powiada, ja ich wyleczę!“ Przybrany ojciec uważał to za próżną zarozumiałość i skarcił go za takie gadanie; ale syn nie dał się odwieść, poszedł do króla i powiada: „Wasza królewska mość! wyleczę dzieci twoje, bo wiem, skąd one dostały tych
Strona:PL Toeppen Max - Wierzenia mazurskie 1894.djvu/175
Ta strona została przepisana.