strupów. Przy Komunji świętej nie połknęły opłatka, lecz rzuciły na ziemię; wtedy przyszła wielka strupiasta ropucha i pożarła opłatek, i stąd na nich takie strupy, jak na ropusze. Niech mi wasza królewska mość pozwoli rozwalić ołtarz, bo tam siedzi ropucha, a to jest djabeł.“ Król pozwolił mu na to; poszedł więc, rozwalił ołtarz i naprawdę znalazł tam siedzącą ropuchę. Wziął ją tedy, nalawszy dwunastu flaszkami wody, postawił ją na ogniu i gotował póty, aż się wygotowało do połowy, tak, że zrobiła się maść z tego. Wtedy wziął maść i oboje dzieci do pokoju, zamknął się od wewnątrz i leczył je przez trzy dni. Na trzeci dzień strupy tak odstały od ciała, że mógł je nożem zeskrobać, i dzieci wyglądały tak pięknie, jak nowonarodzone[1]. Ojciec, król, bardzo się wkońcu niepokoił, i chcąc się dowiedzieć, co się dzieje w pokoju, podszedł do dziurki od klucza; zobaczywszy dzieci i posłyszawszy ich śmiech, zemdlał z radości i upadł na ziemię. Kiedy go otrzeźwiono i przyprowadzono mu wyleczone dzieci, ofiarował w nagrodę młodzieńcowi córkę i królestwo. Tym razem przyjął jedno i drugie, i wkrótce też odbyło się wesele. Kiedy wszakże inni królowie, także starający się o księżniczkę, dowiedzieli się, że taki ubogi syn kupiecki został jej mężem i królem, zdjęła ich zazdrość, i we dwunastu wypowiedzieli mu wojnę. A on powiada na to: „Państwo moje jest za małe, żebym mógł naraz ze wszystkiemi wojować, ale z każdym zosobna gotów jestem podjąć się wojny.” Tak się też stało i pokonał wszystkich. Żył teraz w szczęściu i pokoju, ale często napadał go smutek wielki. Młoda żona, widząc to, spytała go, co mu jest takiego; powodzi mu się tak dobrze, że mógłby być
- ↑ Zupełnie podobny rys występuje w baśni, którą mi zakomunikowano jako mazurską, która wszakże prawie zupełnie zgadza się z baśnią Grimma „Der Teufel mit den drei goldenen Haaren,” t. I, str. 152. Poprzestanę tu na zaznaczeniu głównej odrębności, którą przypomina także dopiero co wzmiankowane działanie opłatka. Zięć wzgardzony dowiaduje się w jednym z miast, napotkanych w wędrówce, że córka królewska coraz bardziej mizernieje i chudnie, a król obiecuje hojne wynagrodzenie temu, kto ją wyleczy; następnie dowiaduje się od bożka (tak wyraża się baśń mazurska zamiast nazwy djabła), że królewna upuściła opłatek przy Komunji świętej, a żaba go zjadła i utyje, kiedy królewna wyschnie; żaba siedzi pod kamieniem w ołtarzu; trzeba tylko podnieść kamień, zabić żabę, wyjąć z żołądka jej opłatek i dać go spożyć królewnie; wtedy ona znów utyje. I tak się też stało.