Jechał na los szczęścia cały dzień, aż następnej nocy musiał przenocować w samotnej oberży w lesie. Tam zastał towarzystwo grających w karty, którzy go zaraz namówili, żeby grał z niemi. Grając, przegrał nietylko wszystkie pieniądze, ale i konie i odzienie, tak, że prawie nagiego wrzucono do piwnicy. Kiedy po upływie znacznego czasu nic o nim słychać nie było, pojechał drugi syn szukać brata i tego ptaka; po drodze trafił na tę samą gospodę, i spotkało go to samo, co brata.
Kiedy i o drugim nie było żadnych wieści, wybierał się w podróż głupi książę Ludwik, ale król nie chciał go puścić z obawy, żeby nie stracić tego ostatniego syna, bo zdawało mu się rzeczą niemożliwą, żeby głupi dokonał tego, co zgubiło już dwóch tamtych synów jego.
Ale Ludwik dopóty prosił, aż go ojciec puścił. W podróży i on także natrafił na to samo towarzystwo graczy, kiedy go jednak zaprosili, rzekł: „Teraz z powodu ważnego interesu nie mam czasu na grę w karty; wkrótce jednak powrócę i wówczas będę grał z wami,“ — i posiliwszy się, pojechał na los szczęścia dalej. Następnej nocy znalazł się w ogromnym lesie; tam spotkał małą kobietę; bardzo stara baba wyszła ze swojego domu i zawołała: „Królewiczu Ludwiku! Czego tu szukasz? Zeskocz z konia, zjedz i wypij, co mam, a potym połóż się odpocząć, bo jutro masz przed sobą podróż daleką. Nie potrzebujesz mi nic opowiadać, wiem wszystko i dam ci radę!“
Ta kobieta była to mądra baba. Nazajutrz powiada ona: „Siadaj na mojego konia i jedź, dokąd cię poniesie, do mojej drugiej siostry, ona ci już powie co dalej.”
Zjadszy śniadanie, wsiadł na konia, który pędził tak szybko, jak wicher. Wieczorem przybył znów do lasu i do drugiej mądrej baby, która była o sto mil od pierwszej i u której spotkało go to samo, co i u tamtej. Kiedy mu dano przenocować, jeść i pić i drugiego konia, podążył nazajutrz o sto mil do trzeciej siostry. Ta go przyjęła tak samo i dała mu nazajutrz jedną naukę: „Królewiczu Ludwiku, jedź teraz na moim koniu; zaniesie cię on dalej niż o sto mil, do miejsca, gdzie znajdziesz ptaka Caesariusa. Gdy koń stanie, zsiądź, idź prosto do bramy zamku, który będziesz miał przed oczyma. W trzecim pokoju pomiędzy innemi ptakami będzie Caesarius, którego po tym a po tym poznasz. Złap go i uchodź tak prędko, jak możesz, żebyś nie zginął, a jak tylko nogę założysz na konia, jesteś ocalony!“
Strona:PL Toeppen Max - Wierzenia mazurskie 1894.djvu/178
Ta strona została przepisana.