Zebrawszy teraz wszystkie siły swoje, rzucił trupa w ogień, i zaczął go piec. Kiedy mu się zrobiło niedobrze, zaczął strasznie krzyczeć: „Panie, to cuchnie, mnie się niedobrze robi, ja mdleję!“ A pan mu na to: „Powiadam ci: piecz!“ Rozbójnicy za stołem, widząc to, sposępnieli. Kiedy służący po raz trzeci wykrzyknął te same słowa, wtedy pan wrzasnął przeraźliwie: „To rzuć go na ziemię i włóż do pieca jednego z tych zza stołu!” Siedzący za stołem pomyśleli, że to djabeł wcielony, i pouciekali wszyscy przez okno do puszczy. Wtedy pan ten odszukał w domu wszystkie ich wielkie skarby i zabrał je z sobą. Z radości, że stał się tym sposobem bogaczem, obdarzył także sługę swojego i puścił go do domu.
Jedna królewna nie chciała nikogo innego na męża, tylko takiego, coby jej zadał taką zagadkę, żeby jej nie mogła rozwiązać. Każdy mógł jej zadawać zagadkę, ale jeżeli ją zgadła, przypłacał to życiem. Słyszał o tym jeden młody owczarz, i chociaż rodzice przestrzegali go, żeby nie przedsiębrał tej niebezpiecznej próby, nie zdołali go jednak powstrzymać. Wyruszył w drogę, przyszedł do królewny i zadał jej następującą zagadkę:
Z rozumu nabył ognia,
Z uciechy się ogrzał,
Strzelił w to, co widział,
I zabił, co niewidział,
Upiekł i zjadł.
Zza się brał i przed się kładł
I przyszedł do króla na obiad.
Królowa wypytywała mędrców, przeszukała wszystkie książki z zagadkami, ale tej rozwiązać nie mogła; tak tedy przyjęto owczarza na królewskiego zięcia. Król i królewna życzyli sobie po weselu usłyszeć rozwiązanie. Owczarz opowiedział, co następuje. „Kiedy wybierałem się tu w drogę, wziąłem z sobą moje skrzypce i krucice i poszedłem; zabłądziłem jednak w lesie, a tymczasem noc zapadła, i musiałem nocować w lesie. Było zimno i mokro; chciałem sobie ogień rozniecić, ale nie miałem