uważny, ten spostrzeże wnet przyczynę ich nagłego wzbogacenia się.
Jedna kobieta widziała, jak chobołd obładowany znacznym ciężarem, leciał w powietrzu. Na jego ognistym ogonie, podobnym do ogona komety, wisiało dużo worków, które widocznie wypchane były cennemi rzeczami; co najmniej było tam zboże. Ogon uginał się ku ziemi, gdyż naturalnie pociągał go wielki ciężar. Nagle chobołd coś upuścił, kobieta podbiega w mniemaniu, że znajdzie jakieś skarby, które ją uszczęśliwią; tymczasem ku wielkiemu zdziwieniu swojemu, znalazła tylko leżący na ziemi worek pakuł. Prawdopodobnie ciężar był dla chobołda za wielki, tak, iż musiał część jego zrzucić. By wszakże właściwa zawartość worka nie wyszła na dobre temu, dla kogo nie była przeznaczona, zamienił ją w pakuły.
Znak krzyża jest najpewniejszą ochroną od chobołda. To też każda kupa zboża w śpichlerzu albo na strychu nosi na sobie znak krzyża. Nawet na klepisku zboże nieoczyszczone jeszcze musi być na noc naznaczone krzyżem, żeby go chobołd nie zabrał. Rzecz to w wysokim stopniu godna uwagi, co się widzi i słyszy o różnych sposobach, jakiemi wierzenie ludowe stara się bronić przeciwko rzekomo szkodliwym wpływom, i niewiadomo, co bardziej podziwiać: czy wyobraźnię, która roi te wszystkie wpływy szkodliwe, czy pomysłowość w wynajdowaniu przeciwko nim środków ochronnych? Jeżeli podczas młocki wieśniak rozłoży na noc świeżą kupę snopów na klepisku, to nie wolno jej na noc zgrabić; należy to odłożyć na jutro i załatwić przed rozpoczęciem roboty. Jeżeli się zaś to uczyni dnia poprzedniego i tym sposobem przygotuje się snopy do młócenia, „znajdzie się ktoś, co je w nocy wymłóci“ ten sam chobołd. W nocy z czwartku na piątek chobołd szczególnie jakoby rozwija żywą działalność. Gdy we czwartek wieczorem kobieta prząść przestaje, musi nad kołowrotkiem uczynić znak krzyża; „w przeciwnym razie znajdzie się ktoś w nocy, co dalej prząść będzie:“ chobołd — naturalnie nie na jej korzyść. „Przodkowie nasi wszystko to już przeżyli i doświadczyli, — odpowiadają zazwyczaj temu, kto powątpiewa, — i my dobrze robimy, naśladując ich i nie zaniedbując niczego, co może nas ochronić.“
Gdy chobołd przelatuje z ciężarem swoim, można zawsze, jeżeli się ma po temu ochotę, odebrać mu ten ciężar. W tym celu pokazuje mu się tę część ciała, którą zawsze gwoli przyzwoitości staramy się zakrywać, i ciężar musi on upuścić.
Strona:PL Toeppen Max - Wierzenia mazurskie 1894.djvu/34
Ta strona została przepisana.