książki kładzie się klucz długi tak, żeby po zamknięciu książki cokolwiek z niej wystawał. Książkę przysuwa się na sam brzeg stołu. Potym na końcu klucza zawiesza się lekkie sito i wymienia się imiona osób, które się podejrzewa o kradzież, powtarzając przy tym: „Sitko, sitko, powiedz mi wszytko.“ Przy wymówieniu imienia prawdziwego złodzieja, sito się porusza, gdy tymczasem podczas wywoływania osób niewinnych nie rusza się wcale. Takim samym sposobem można wyśledzić, gdzie złodziej ukrył rzecz skradzioną, wymieniając domniemane miejsca schowania. (Kurki).
Nie wszędzie ten sam sposób postępowania jest w użyciu. W Grunden byłem obecny, pisze naoczny świadek, jak baba chciała wykryć złodzieja. Na stole dziedzicznym położono Biblję dziedziczną, a na niej klucz dziedziczny. Nad tym wszystkim umieszczono sito, wolno zawieszone na nitce przywiązanej do belki. Natenczas zaklinaczka wezwała trzykrotnie imię Boga i z małemi przerwami wymieniała potym imiona wszystkich osób podejrzanych o to, że się mogły dopuścić kradzieży, która dotyczyła owcy. Przy wymienieniu nazwiska złodzieja sito powinno się było poruszyć; ponieważ jednak nie poruszało się, tedy baba oświadczyła, że złodziej musi być całkiem jej nieznany, i uspokoiła się co do swoich domowników i znajomych[1].
Inny sposób wyśledzenia złodzieja nazywa się: głosić. Potrzeba do tego śpiewnika i klucza; oba te przedmioty muszą być dziedziczne. Kładzie się klucz do śpiewnika i obwiązuje się śpiewnik wstążką. Zażegnywacz i okradziony kładą palec wskazujący pod wystające kółko od klucza tak, że ten zwiesza się razem ze śpiewnikiem. Zażegnywacz wywołuje trzy razy imię osoby, podejrzewanej o kradzież. Jeżeli klucz się kręci na kółku, wymieniona osoba jest winowajcą. (Olsztynek).
W innych miejscowościach zamiast klucza, używa się nożyc do strzyżenia owiec; sito w takim razie zawiesza się na nożycach, zresztą postępuje się jak wyżej z kluczem.
Skoro w jakim domu była spełniona kradzież, i podejrzenie pada na domowników, gospodarz domu każe się wszystkim zebrać i rozdaje im słomki jednakowej długości; po kwadransie zaś bada słomki, gdyż słomka znajdująca się w ręku złodzieja, powinna była urosnąć. W Błędowie użyto tego sposo-
- ↑ N. Pr. Pr.-Bl. 1847, tom I, str. 471.