Strona:PL Toeppen Max - Wierzenia mazurskie 1894.djvu/83

Ta strona została przepisana.

Stawia się także krzesło z ręcznikiem w pokoju, jak to się czyni po pogrzebie. (Olsztynek).
Gdy się idzie w wieczór Sylwestrowy do kościoła, patrzy się na cień. Osoba, której cień wtedy nie ma głowy, musi umrzeć[1].
W wieczór Sylwestrowy trzeba nóż od sieczkarni odjąć, słomę związać i schować do skrzyni, w przeciwnym bowiem razie znajduje się nazajutrz w słomie człowieka bez głowy[2].
Na wieczerzę w wieczór Sylwestrowy przygotowuje się za jakąkolwiekbądż cenę duże ryby, gdyż oznaczają one duże pieniądze. (Dąbrówno).
Ciągnienie szczęścia w noc Sylwestrową, o którym wspomina już Pisański[3], jest bardzo rozpowszechnione, ale na Mazurach nie poprzestają na zwykłej[4] liczbie dziewięciu przedmiotów. Liczba ich jest nieograniczona. Oprócz monety, dziecka, chleba, pierścionka, drabiny, Klucza do nieba, trupiej głowy, lepią się także z ciasta postacie zwłaszcza osób różnych stanów, jak: gospodarzy, krawców, szewców itd., a także djabła, i kładzie się je pod miską.
Znane jest także bardzo lanie ołowiu i rzucanie pantofla dla zbadania przyszłości[5]. Godnym uwagi jest szczegół, że ten, kto chce dowiedzieć się swego losu zapomocą lania ołowiu, musi sam trzymać nad głową miskę z zimną wodą, do której ktoś inny wlewa ołów roztopiony[6].
Do rzucania pantofla może być używany tylko pantofel z lewej nogi. Rzuca się go przez głowę za siebie. Jeżeli pantofel upadnie noskiem do drzwi, w takim razie ten albo ta, która go rzuciła, opuści dom rodzicielski w przeciągu następnego roku.

Wkłada się także na noc trzewik na prawą (?!) nogę i wrazie przebudzenia się, rzuca się go przez głowę na pokój i wysnuwa stąd wnioski, jak poprzednio.

  1. Podobnoż wiadomości ze Żmujdzi w „Kalendarzu ludowym“ nr. 36.
  2. „Kalendarz ludowy“ nr. 161.
  3. Nr. 25, § 16.
  4. Naprzykład na Żmujdzi i na Litwie, „Kalendarz ludowy“ nr. 24
  5. „Kalendarz ludowy“ nr. 25 i 26.
  6. Szczegół ten, jak również niektóre inne, zapożyczam z łaskawie mi później udzielonej pracy, którą pewien nauczyciel w parafji Wielbarckiej odczytał na posiedzeniu.