Strona:PL Triolety i wiersze miłosne Tomasza Zana 05.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

mit prawie, nie człowiek żywy; uosobiona tradycja, nie rzeczywistość, — jakieś echo przeszłości drogiej, szacownej, niknące w dali pamięci. A jednak był to człowiek, który wywarł niezwykły wpływ nie na jedno tylko pokolenie i czasu swego pozostał zwierciadłem przejrzystem.
Niepospolitym darem ujmowania ludzi, bezprzykładną, do ostatecznych granic posuniętą, bezinteresownością dla przyjaciół jednał ich uczucia, „podwyższał umysły i serca naprawiał”. Zawsze „wesoły, wypogodzonej twarzy, żartobliwy, lubił płeć piękną, niewinną, a był bardzo przykładny w obejściu się z nią... niecierpiał rozpustnych. Utrzymywał jednak, że muzyką i poezją, czystością obyczajów i miłością można uratować z upadku najbardziej zepsutych ludzi”.
W tej wychowawczej roli poezji dostojne wyznaczał miejsce kobiecie, jako kapłance czystych uczuć miłości, wajdelotce domowego ogniska, matce-obywatelce, wychowującej ojczyźnie oddanych synów. „W sercu kobiety — twierdził — Opatrzność przechowuje tajemnice, które rzeźwią, odradzają, wskrzeszają”.
I takim tajemnicom miłości śpiewał, ze zgrabnych swych trioletów i tchnieniem romantyzmu owianych, choć niezawsze może kunsztownych rymów, wijąc „kwitnącą równiankę miłych pamiątek przeszłości miłosnej, przyjaznej, poruszonej i żywej”.