Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/128

Ta strona została przepisana.

nie pełnić, a nawet na koniu harcować przed jedynym w tych okolicach konsystującym pułkiem jazdy, nie wiele bowiem jéj tu użyć można i tylko w razie wojny z Ciemnostanem jest niezbędną dla pokrycia granicy płaskiéj od strony morza.
Sława moja rozeszła się odgłosem krociogębnym wszystkich telegrafów akustycznych po całym kraju Galangów i po całym Jasnogrodzie. Codziennie przybywało do mnie tak wielkie mnóstwo chorych, zwłaszcza starców z odległych okolic, że wszystkie hotele niemi były zapełnione i wkrótce nawet w nich zabrakło miejsca. Każdy tu chciał żyć dłużéj, a nawet tacy, których życie nikomu na nic się nie zdało i owszem jeszcze innym potrzebnym światu ludziom zawadzało, najwięcéj garnęli się do mnie. Roskosznicy, ofiarowali mi złote góry za odżywiające krople, utrzymując, że ich potrzebują do nawrócenia się i przepędzenia reszty życia w skrusze i modłach.
Nie wszystkich można było odżywiać wzmacniającym nektarem: tacy, u których chorobliwe przetworzenia brały w organach szlachetniejszych górę nad zdrowie, zamiast korzyści odnosili tylko szkodę z wzmocnienia prędu życia, zresztą wierny zasadzie mojéj, uroczyście zaprzysiężonéj w obec zawezwanego na pomoc Boga, nie udzielałem prawdziwego eliksiru życia rozpustnikom lub ludziom