Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/186

Ta strona została przepisana.

jany, jak daleko do Paryża i od jakiego to czasu ludzie we Francyi chodzą nago? Człowiek do którego przemówiłem w ten sposób, był starcem cery oliwkowéj. Padł przedemną na kolana, złożył ręce ale z tyłu głowy, otworzył usta i zamknął oczy. Bełkotał cóś długo przez zęby, tak żem go zrozumieć nie mógł; dźwięki jego głosu podobne były do gardłowego syczenia niemocy.
Po pewnym czasie wystąpił z lasu oddział żołnierzy i bijąc w bębny zbliżał się ku mnie. Dwóch z oddziału wysunęło się naprzód. Zapytałem ich, gdzie się znajduję?
— Jesteś pan we Francyi, odpowiedzieli mi, ale jakież to licho ustroiło pana w ten sposób? I jakim się to dzieje cudem, że my pana nie znamy? Czy okręta wylądowały? Może pan jesteś posłańcem do gubernatora? Dla czegożeś pan porozlewał swą wódkę w taką nieskończoną ilość flaszeczek?
Odpowiedziałem na to wszystko, że żadne licho nie przyczyniło się do mego stroju, że mnie nie znają dla tej bardzo prostéj przyczyny, że wszystkich ludzi znać niepodobna, że pierwszy raz słyszę o tem, aby okręta żeglowały po Sekwanie aż do Paryża, że nie mam żadnéj nowiny do udzielenia panu gubernatorowi de l’Hôpital, i że zresztą bynajmniej nie wiozę ze sobą gorzałki.
— Ho! ho! odrzekli biorąc mnie pod obiedwie