Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/224

Ta strona została przepisana.

względu, że lud mniéj oświecony mógłby się tém zgorszyć, mógłby wpaść w niewiarę, a ztąd dla państwa mogłyby bardzo złe wyrodzić się skutki.
Przystąpiono więc niezwłocznie do obrządku odwoływania. Wsadzono mnie w tym celu przybranego w świetny nadzwyczaj strój, na ogromny wóz tryumfalny i zaprzężono do niego czterech najpierwszych dygnitarzy państwa. W ten sposób obwożono mnie po całém mieście, zatrzymując się na placach i rogach ulic. Wówczas musiałem wstawać z siedzenia i wołać na cały głos:
— Narodzie! objawiam ci publicznie i uroczyście, że księżyc, na którym mieszkacie nie jest bynajmniéj księżycem, lecz światem. Świat zaś z którego jestem rodem, nie jest światem ale księżycem.
Powtórzyło się to na pięciu znaczniejszych rynkach miasta, poczém spostrzegłem mego obrońcę, wyciągającego do mnie rękę, aby mi pomódz zsiąść z mego tryumfalnego wozu.
Proszę sobie wystawić moje zadziwienie, gdym poznał w nim mego przyjaciela, owego słonecznego obywatela Szatana Sokratesa. Rzuciłem się w jego objęcia i całowałem go przez całą godzinę.
Zabrał mnie później ze sobą i już nie rozłączaliśmy się przez cały ciąg pobytu mego na księżycu. Pokazywał on mi mnóstwo ciekawych rze-