Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/76

Ta strona została przepisana.

ciekawym pod względem selenografii i nastarczyć nie mógł odpowiadać na me pytania o charakterystyce rónżych narodów księżyc zamieszkujących.
— Na Boga! rzecze rzeczywisty lekarz stanu, obawiam się, żebyś sobie nie zatkał wszystkich szuflad twéj wiedzy tą selenografią, nie zapomniałeś ani punktu, ani przecinka z téj dyabelskiéj książki, a ja, lubo wiem wiele, nie znam jednakże z dokładnością objętości twéj głowy; może już jesteś niedalekim od punktu nasycenia? nie jeden uchodzący za wielkiego mędrca, nie zna ani o dziesiątéj części tego, coś ty połknął i spamiętał z téj książki. J a ciebie nie chcę wykierować na geografa, lecz na lekarza.
— Przedewszystkiém tu idzie o skrzydła, mój drogi i dostojny przyjacielu; daléj smaruj mnie swym balsamem skrzydłodawczym i stawiaj mi bańki ciągle ssące. Skrzydeł mi potrzeba, skrzydeł i to jak najprędzéj!
— Skrzydeł ci potrzeba, skrzydeł i to jak najprędzéj! rzecze doktor Gerwid uśmiechając się szyderczo i wypróżniając swą rybę z gazu.
— Skrzydeł! tak nieocenionych organów, których Bóg nie odmówił żadnemu synowi księżyca.
— A cóż mi dasz za te skrzydła, miły Nafirze? muszę cię tu nawiasowo uwiadomić, że twoje imię,