Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/77

Ta strona została przepisana.

któreś na ziemi nosił, znaczy naszym językiem Nafir. Więc cóż mi dasz za te skrzydła miły Nafirze?
— Co dam za te skrzydła? cóż ci dać mogę? wpadłem do ciebie ubrany i bogaty jak nowonarodzone dziecko, nic ci dać nie mogę, niestety!...
— Możesz mi dać bardzo wiele, mój drogi przyjacielu, rzecze Gerwid, wydobywszy z biórka arkusz zapisanego kilkunastu wierszami papieru i doda:
— Twój podpis.... nic więcéj.
— Zobaczmy na co: „Niżej podpisany, syn ziemi Nafir, zobowiązuje się służyć swemu przyjacielowi Gerwidowi radą i czynem, wszędzie gdzie będzie mógł, i gdy do tego zostanie wezwanym; i przyrzeka nigdy mu nie szkodzić i źle o nim nie myśleć, nawet gdyby do tego mniemał mieć powody.“ Nie podpiszę tego kontraktu, dostojny doktorze: myślom rozkazywać nie można, dobrych uczynków za złe, równy od równego, ani nawet pan od sługi spodziewać się nie ma prawa. Wolę wrócić na ziemię, gdzie zdaje mi się żaden szlachetnie myślący i uczony człowiek, takich ofiar nigdy się nie domaga od bliźniego. Od was spodziewałem się jeszcze wyższych pojęć pod względem szlachetności.
— Nie ze wszystkiem widać zapomniałeś co się dzieje na ziemi, mój przyjacielu, bo jeszcze w tobie