Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/80

Ta strona została przepisana.

zdawało, żywił we mnie chęć poznania jéj może umyślnie, bym się nią zajął na dobre, jeszcze nim ją poznam. Dopiął tego, jeżeli takie były jego zamiary: może nawet za nadto skutecznie działały jego rozmowy, bo raz zagrzany, czy to własnej wyobraźni zapałem, czy téż nektarem winnym, któregom może użył za nadto wiele, wypiłem z méj poduszki oddech Lawinii, którym była nadęta, i od téj chwili jakiś nowy duch wstąpił w me ciało, odezwały się we mnie odgłosy jakichś dawnych, sympatycznych uczuć, drgających w duszy mojéj, jak chaotyczne harmonie ubiegłych wrażeń.
— Dostojny mój przyjacielu, rzekłem razu pewnego do Gerwida, jak téż wygląda twoja siostrzenica Lawinia? Daj mi jéj rysopis.
— Jak téż ją sobie malujesz w swéj wyobrażni z tego, co ci nieraz mówiłem o jej charakterze, temperamencie i humorze? odpowie Geiwid.
— Przedstawiam ją sobie wysoką, wysmukłą, białą, z niebieskiemi oczyma, długiemi jasnemi włosami i rozłożystemi skrzydłami złocistéj barwy.
— W niczém nie chybiłeś, opisałeś ją jak najdoskonaléj. Lecz któż ci powiedział, że tak wygląda? nie sposób, żebyś sobie mógł wymarzyć tak szczegółowe i prawdziwe wyobrażenie o nieznanéj ci osobie?
— Któż mi mógł powiedzieć jak wygląda, kiedy