Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/85

Ta strona została przepisana.

wymownym i jak gdyby potwierdzającym jakąś myśl tajemną, którą obaj tylko znali, a młody książe ciągle patrzał na mnie, jak człowiek silący się coś sobie przypomnieć, co już głęboko zagrzebano w niepamięci.
— Nie to, nie to, mój młody przyjacielu, rzecze starzec, któżby tu był podobnym do starego księcia Wadwis, jużby przez to samo był sławnym na całym księżycu, tylko widać dobre masz serce i litujesz się nad życiem starego zgrzybiałego żołnierza, który w tym wieku i stanie jeszcze nie może odpocząć, a już żyć nie pragnie.
— Któżby nie pragnął żyć na tym pięknym księżycu, między tak dobremi ludźmi? rzeknę nie mogąc się zdobyć na cóś lepszego.
— Pewno, pewno, odpowie książe, ale na to trzeba umieć latać na tych młodych skrzydłach, jakie ty masz, a nie tak mizernemi lotkami jak tam u mnie wiszą. Miałem ci i ja kiedyś skrzydła, tak dobrze jak mój syn Neujabi i często mi się ostrogi w nich zaplątywały, ale nareszcie się wypierzyły i nie chcą odrastać więcéj. Przyjacielu, masz być tak uczonym lekarzem, jak drugiego nic znajdzie na księżycu, racz wejrzeć w mój organizm badawczym wzrokiem, i wyśledzić, czy można jeszcze czém odżywić to moje zgrzybiałe ciało.
— W obec cudownego lekarza, dostojnego przy-