Powtarzała to sobie po kilka kroć i nie wierzyła, aż nakoniec i dała temu wiarę. Uwierzywszy, miała niezaprzeczone prawo udzielić swe zdanie komu innemu; lecz komuż miała zakommunikować wrażenia, których doznała, jeżeli nie swéj ukochanéj siostrzenicy, swej przybranéj córce?
Za piérwszém wyznaniem, Marya spadła z obłoków. Ale ludy Campbell posiadała tak dobrą wiarę i tak była wymowną, że Marya, słaba, przyzwyczajona nie badać nigdy ściśle serca swojego, nawykła nadto przyswajać sobie wszelkie myśli ciotki, Marya mówimy, dała się przekonać.
Okoliczność ta zdawać się może dziwną, ale codzien przytrafiającą się.
Od téj pory lady Campbell znowu przyszła do siebie, odzyskała cały pokój duszy. Wyznajmy jednak, że położenie rzeczy zupełnie się teraz zmieniło. — Nie chodziło tu już o nią; lecz o jéj siostrzenicę. Byłaby winną, gdyby ulegając własnym skłonnościom złamała dane słowo, ale z jéj siostrzenicą rzecz się miała inaczéj!... I sumiennie powiedziawszy, nie można w ten sposób poświęcać szczęścia młodéj dziewicy. Daleka od wahania się, owszem mniemała, że
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/103
Ta strona została przepisana.