wych walkach, chowało w głębi ukrytą piérwszą swą skłonność. Lady Campbell słowami swemi rozciągnęła gęstą zasłonę między sercem a rozsądkiem siostrzenicy, któréj serce tym sposobem spoczywało snem otrętwienia. Marya żyła tylko głową, ztąd należała zupełnie do swéj ciotki, a raczéj do markiza Rio-Santo.
Tak uprzedzona głowa, nieprzyjazną była sercu, milczącemu wprawdzie, lecz napełnionemu wspomnieniami. Marya niespokojna wewnętrzném pomieszaniem, oburzyła się na swą zbyt wierną pamięć, i, jak natrętną plagę, odpychała obraz Franka, którego już z uniesieniem i uściskami przyjmować nie mogła. Wahająca się jéj dusza błądziła po labiryncie, w którym tylko wolny własny sąd mógłby jéj dostarczyć nici Ariadny; lecz lady Campbell coraz gęściejszą rozpościerała zasłonę i ciążyła na słabym charakterze Maryi całą przewagą swéj tyrańskiej wyższości.
Dowcipne kobiéty są zawsze takie: zrzekną się one raczéj panowania nad sobą jak nad kim innym. I jakże często już się to zdarzyło.
Jakeśmy więc powiedzieli, lady Campbell uczyniła radosne poruszenie na widok pomięszania Maryi, które, jak mniemała, wykrywało
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/111
Ta strona została przepisana.