jący ocenić każde dziwactwo przez pewny rodzaj magicznego wpatrywania się, szybko bardzo poznał komiczną emulacyę biédnego vice-grafa; bawił się nią wielce, a vice-hrabia wcale nie poznawał utajonych żartów, pokrytych zawsze znakomitą dozą dworskości. Daleki gniewu, owszem cieszył się i nadymał, jak żaba w bajce, ale nie pękał, bo guziki od kamizelki nie dopuszczały zbytecznego przedęcia.
Kadryl skończył się, kawaler Angelo Bembo odprowadził miss Trewor na miejsce. Zaledwie usiadła przy ciotce, a silny głos kamerdynera, zagłuszając od razu wszystkie inne głosy, rzucił do salonu nazwisko szanownego pana Franka Percewal.
Miss Trewor struchlała, znikł od razu delikatny rumieniec, który taniec na twarz jéj wywołał: zbladła jak marmur i położyła rękę na gasnącém sercu.
Lady Campbell pochyliła się ku niéj i rzekła po-cichu:
— Odważnie moja córko! Biédny Frank mniema, że mu służy prawo; spotkanie będzie przykre... ale byłaś tak młodą! twoje serce myliło się... a któż wie zresztą czy Frank sam także się nie zmienił?
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/116
Ta strona została przepisana.