wiedliwość, i mimo odrazy ku karze śmierci widzi się przymuszonym zabić go; ten Polidori, szarlatan obrzydliwy i przesadzony; ten czerwony Jan, straszliwe widmo, którego Walter-Scott nie chciałby umieścić w najśmielszych swych kartach; ten kulas, szczep występku w dzieciństwie; ten szkielet, ci zbójcy, awanturnicy wszelkiego czasu i kraju, i do czegóż służą oni w końcu, który sobie autor założył? Czyliż ich obecność nie dąży do oddalenia ufności czytelnika, a tém samém czyliż nie szkodzi przyjęciu myśli o reformie tak wzniośle naprzód przez autora posuniętéj? A dramat! dramat! jest w nim dziesięć szkiców, a żaden nie wykończony.
Tak jest, dramat słaby z powodu swéj żyzności, nie podobny do prawdy, z powodu zbytniej pretensyi do prawdo-podobieństwa. Ów Rudolf, co się obiera obrońcą moralności, co chce zwalczyć wszystkie przesądy i ukarać wszystkie występki niedosięgnione prawem; ów mówię Rudolf, jest to osoba urojona, a co gorsza nieprzypuszczalna! We
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/13
Ta strona została przepisana.