Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/144

Ta strona została przepisana.

nazwanym rococo. Rzuciła się na krzesło. Służąca wyszła w śród mnóstwa ukłonów.
Piękna dziewczyna z szynkowni bez najmniejszego zadziwienia przyjęła tytuł księżniczki i oznaki szacunku, równie jak zrzuciła wczorajsze suknie i przywdziała strój elegancki.
W dzień, równie jak i przy świetle lamp Zuzanna była cudnie piękną, ale mimo dumnéj spokojności jéj rysów można w nich było teraz dostrzedz utrudzenie i zgadnąć, że sama tylko długa i okropna troska odważnie pokonywana, zdołała pokryć chmurą obojętności wrodzony ogień dużych jéj czarnych oczu.
W dzień, fizyonomia i postać tego dziwnego stworzenia mniej okazywały siły, mniéj męzkiéj śmiałości. Wczorajszy wyraz pogardy zmienił się w cierpienie tém bardziéj podwyższające jéj wdzięki: zbyteczna siła dziwi i odstręcza; mężczyzna widzący ją w tym stanie doznałby był jakiegoś samolubnego szczęścia poznając, że obok pysznéj doskonałości, ta kobiéta upada pod słabością płci swojéj.
Wsparła łokieć na rzniętéj poręczy krzesła, a głowa jéj spoczęła na dłoni. Ani spojrzała na przepyszny salon, do którego weszła wprost z szynkowni. Otwarte jéj oko padało ciężkie i