— Wybornie! szepnęła: doskonale!... Widać, że ślepy gdzieś z pod ziemi wydobył tę piękną dziewczynę!
Zakaszlała i zamknęła drzwi. Zuzanna powoli się obróciła.
— Kochane moje dziecię, jestem owdowiałą księżną de Gèvres; a ty jesteś wdową po moim nieszczęśliwym siostrzeńcu, zmarłym w kwiecie wieku, którego nigdy żałować nieprzestanę, po Filipie de Longueville... Uściskaj mię kochana moja siostrzenico!
Stara Francuzka pochyliła się i pocałowała w czoło Zuzannę, zezwalającą na wszystko.
— Księżniczko, rzekła znowu, spodziewam się, że nie zapomnisz nazwiska twego małżonka, którego od pół roku opłakujesz? Filipp de Longueville, moja śliczna, Filipp... de... Longueville... Czyś zrozumiała?
Zuzanna niedbale podniosła duże, czarne, obojętne oczy na nową swą ciotkę.
— Filipp de Longueville! powtórzyła. Czy to, czy inne nazwisko wszystko mi jedno.
— O Zuzanno!... nazywasz się Zuzanna; o moje dziecię!... czyż taki masz szacunek dla nazwiska potomków rodu Dunois!... Płynie w nas krew królewska, moja śliczna, a sto poetów
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/146
Ta strona została przepisana.