ło wyciągniętego łuku czarnych brwi. — Pierś jéj wzdymała się, serce mocniéj uderzyło, jakiś rodzaj magnetycznego płynu zdawał się obudzać życie w każdéj żyle.
Nie była to już piękność ziemska, ale niebiańska.
Francuzka oślepiona tą nagłą jéj świetnością, zamilkła i wpatrywała się w nią.
— Co zażądam spełni się? z przyciskiem powtórzyła Zuzanna; co mi się zda marzeniem będzie rzeczywistością?
Wzniosła oczy w niebo, i dwie łzy zwolna spłynęły wzdłuż jéj policzków.
— O! mojém życzeniem, rzekła z niewymowną namiętnością załamując ręce, mojém marzeniem, jest jego miłość!... Mająż oni tyle potęgi, że mi dadzą jego miłość?
Francuzka zaczęła się śmiać i przycisnęła do siebie obie ręce Zuzanny.
— Oni wszystko mogą, odpowiedziała nadając przytłumionemu głosowi swojemu jakąś tajemniczą pompatyczność, wszak dosyć płakałaś?
I jak długo płakałam! zawołała Zuzanna.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/151
Ta strona została przepisana.