w nocy dwa czerwone światełka pokazywały się w głębi uliczki. Z ciemnych szynkowni niesforne dochodziły hałasy. Słyszano przynęcający dźwięk rozrzucanego złota, wyzywające głosy nierządnic i chrapliwe przekleństwa kłócącego się gminu.
Temu wybranemu miejscu nie brakowało żadnego z warunków oznaczających najsławniejsze jaskinie łotrów. Ubogie w pośród bogatego cyrkułu miasta, — ciemne o dwa kroki od pysznie oświetlonéj ulicy, nie potrzebowało nawet sąsiedztwa policyjnego bióra, téj najwyższej protekcyi podejrzanych kryjówek. Posterunek w Bishops-gate czuwał o kilkaset kroków stamtąd, mógł wszystko słyszeć, a nawet prawie i widzieć.
Dolna część wspomnionego domu, wychodzącą na Cornhill, zajmowały dwa piękne, wzajem sobie odpowiadające magazyny. Jeden z nich przez szyby okazałych okien pokazywał przepyszny assortyment biżuteryj; drugi mieścił w sobie wszelkiego rodzaju przedmioty służą ce do męzkiéj i damskiéj toalety, poczynając od werniksowanych bucików, ażurowych pończoch i zarękawków, aż do najwykwintniejszych fraków i indyjskich kaszmirów.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/159
Ta strona została przepisana.