lone kredą szyby, niedozwalały niedyskretnym spojrzeniom przenikać do środka.
Tam to były bióra domu handlowego Edward i Spółka.
Jaki handel dom ten prowadził? nikt tego rzeczywiście nie mógłby powiedzieć, jakoż tajemnica ta mocno zajmowała małe kupcowe z Finch-Lane i wielkie z Cornhill. Mówiono na domysł i bez zasady, że Edward i spółka utrzymywali skład zagranicznych towarów.
Częstokroć widywano przybywających tam ludzi z paczkami; widywano niekiedy jak wozy ładowne zatrzymywały się przy drzwiach. Wnoszono tam paki i paczki, ale nigdy, ani razu nie widziano, aby co stamtąd wychodziło.
Wyznać należy, że to było bardzo dziwném.
Nikt nigdy nie widział ani kominissanta, ani pana tego domu tajemniczego? Ci którzy dostali się do biur, bądź pod pretekstem wymiany banknoty bez ażio, bądź pod innym jakim handlowym pozorem, widzieli kraty, za kratami zielone firanki i nic więcéj.
Lokaj w liberyi ognistego koloru stojący u drzwi wchodowych, był jedyną żyjącą istotą, która przedstawiała swe oblicze w tym szczególnym domu.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/161
Ta strona została przepisana.