Edward obrócił głowę i spojrzał za ruchem Boba, który mu wskazywał okna drugiego piętra na przeciwnéj stronie ulicy. Jego poruszenia tak było nagłe, że zachwycająca twarz młodej dziewicy, która przez pół wyglądała z po za ciekawie podniesionéj firanki, nie miała czasu ukryć się. Edward rzucił na nią spojrzenie, w którém mieściło się kilka zarazem oświadczeń. Dziewica zarumieniła się, spuściła oczy; firanka spadła.
— To ona, rzekł Edward; nie mogłem dojrzeć jéj włosów; ale to ona, jestem pewny...
Skąd wiesz że ona mieszka na drugiem piętrze?
— Zaraz to Waszéj Wielmożności opowiem, odrzekł Bob. Z przyczyny munduru mojego, niewielkie dla mnie przepowiadającego uszanowanie, nie mogę kołatać do drzwi... Gdy obie miss weszły tam ze swym chłystkiem, zostałem na ulicy z niemałym wstydem. Wnet przyszła mi jedna myśl do głowy. Spojrzałem w górę; świeciło się we wszystkich oknach, wyjąwszy na drugiem piętrze, gdzie po upływie trzech minut także zapalono świecę... właśnie tyle czasu chłystek potrzebował na rozniecenie światła.
Ja zawsze logicznie postępuję.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/188
Ta strona została przepisana.