dopiéro co wymieniłeś, nie bierze nie prócz złota... to są niepoprawione szelmy!
— Kocham ich za to!... powiedź mi... jakże stoi interes z Princes-Street?[1]
— Byłem tam dziś rano — Paddy tuczy swego olbrzyma jak może. Zasila go befsztekiem, zakrapia grokiem, a olbrzym pracuje więcéj jak czteérech silnych chłopów; ale wyczerpuje się.
— To za długo! rzekł Edward wzdychając zmartwiony.
— Princes-Street ma czterdzieści stóp szerokości! odpowiedział Smith, a nasz słoń pracuje w głębokości stóp dwudziestu... jeszcze tydzień, olbrzym zdechnie jak wół, ale kanał będzie gotów.
— Niech cię Bóg wysłucha, poczciwy Smith! wówczas twoja kassa będzie samą rzeczywistością...
Pan Edward odepchnął fotel i włożył białe swe palce w parę wyperfumowanych rękawiczek.
— Bądź zdrów, rzekł, bacz aby ten stary Piotr Practice był gotów na wieczór... Ile razy
- ↑ Ulica na któréj stoi Bank.