Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/273

Ta strona została przepisana.

zawsze byłem wolnym... W naszej professyi — późniéj się pan dowiész — często można popaść w łapkę. Rozstropność więc radzi, aby się nigdy nie dać wziąść bez obrony.
Doktor wyjął ręce z kieszeni; każda trzymała mocny pistolet.
— Oto są mówił daléj, argumenta, których w Oxfordzie wcale nie wykładają, ale których uczy Londyn, mój młody panie. Nie znam bardziéj przekonywających... Jak pan widzisz, miałem dostateczne środki do utorowania sobie wolnéj drogi i nie bardzo lękałem się kordelasa twojego starego górala... Ale nie chciałem wyjść stąd, bez materyalnego udowodnienia mojéj prawości w obec nierozsądnego podejrzenia... Uratowałem tego dżentlmena, bo tak mi się podobało.
I znowu schował pistolety.
— A teraz zegnam cię moj młody panie, rzekł znowu: odtąd masz we mnie śmiertelnego nieprzyjaciela... W życiu mojém nic nie zapomniałem, nic nigdy nie przebaczyłem... i zawsze się zemściłem.
Drzwi otworzyły się a potém zamknęły ta doktorem Moore.