Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/290

Ta strona została przepisana.
V.
SAM NA SAM.

Lady Ofelia nagle przebudzona ze swego marzenia, z przerażeniem spojrzała na markiza.
— Czekam, zimno dodał.
— I czegóż chcesz odemnie milordzie?
— Mówiłaś pani o zdradzie, powtarzam, miałaś pani myśl, a może zamiar. Widziałem wychodzącego od niéj mężczyznę, który jest przyjacielem Franka Percewal.
— Prawda... przyszedł tu w jego imieniu.
— W jego imieniu! powtórzył z goryczą Rio-Santo; widziałem panią wczoraj rozmawiająca z Percewalem; dostrzegłem żeście się spojrzeniami wzajemnie porozumiewali... Czyż pani nie wiész, że nic nie uchodzi mojéj baczności, że kie-