zwyczajną bladość źle pokrywała warstą grubo nakładzionego różu. Kibić jéj, wstrzymana we wzroście wszelkiego rodzaju nadużyciami, przedstawiała w małéj skali obraz uformowanéj kobiéty. Jej twarz strudzona kazała domyślać się, że to była piękność w samym swym kwiecie zniszczona, a nawet tak dalece zniszczona i wynaturzona, iż zaledwie kilka już pozostało dostrzegalnych jéj śladów. Jéj oko, otoczone rozpaloną powieką, miało w sobie wyraz śmiałości nigdy nieznającéj wstydu; usta otwierały się konwulsyjnie dla przepuszczenia chrapliwych dźwięków osłabionego i z zjajanego głosu.
Nazywano ją Loo Suchotnica.
Kawaler jéj, znany Mich, ani w swéj postawie, ani w twarzy nie miał nic szczególnego.
Był to poprostu londyński włóczęga, którego wzrost i tusza niezmiernie się rozwinęła od wołowiny i piwa; miał rude włosy i ogorzałe policzki. Nie on, ale uderzający kontrast między nim a jego towarzyszką, stanowił rzecz godną uwagi. — Loo w rzeczy saméj literalnie wisiała na jego ramienia, do którego mała jéj ręka wszelkiémi przyczepiła się siłami.
Druga para była zupełnie przeciwną pierwszéj; wkładała się zaś z ogromnéj kobiéty z twardą,
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/308
Ta strona została przepisana.