pomówić... Moja droga, skradziono mi fularową chustkę.
— Panie O’Chrane, odpowiedziała szynkarka, ja się uduszę.
— Niech cię djabli!... chciałem mówić, mocno cię żałuję moja kochana... Dałem za tę chustkę pół korony na Field-Lane, wszak wiész moja kochana.
— Widzisz panie O’Chrane, powiadam, że cię Bóg ukarał... Wszystkie chustki sprzedawane na Field-Lane są kradzione... Zaduszą mię mości panie!... Gdybyś kupował chustki w domach uczciwych, jak naprzykład u mojéj kuzynki mistress Crubb, albo...
— Albo może u samego djabła, moja pani!
— Zaduszą mię mości panie!
Kapitan Paddy O’Chrane i jego towarzyszka tak rozmawiając wchodzili na ostatni stopień schodów. Zbliżał się koniec udręczeń czerwonéj szynkarki. Wkrótce pełną piersią połykać miała ciężkie i ciepłe powietrze, które w mocno natłoczonéj sali teatru, wydobywając się z parteru, wznosi się w górę i dusi paradysowych widzów. Ta uśmiechająca się nadzieja naprzód już ją pocieszała, tak jak to według przysłowia: widok brzegu leczyć ma z morskiej choroby.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/321
Ta strona została przepisana.