Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/335

Ta strona została przepisana.

szeroki, i dla tego wysokie ramiona nieco mu naprzód wystawały. Rysy jego twarzy wymodelowane do podziwienia, jakby wykrojone nożyczkami, przedstawiały zlodowaciały i wymierzony obraz czysto angielskich twarzy; ale w poważném spojrzeniu jego oka przeciętego niebieskeiémi żyłkami, zalegała śmiałość bez miary, dochodząca do effronteryi, i jakiś rodzaj szyderczéj oziębłości przeciwnéj zwykłemu wyrazowi brytańskiego spojrzenia. Wysokie i szerokie czoło, czyste i szlachetnością napiętnowane, silnie podwyższało wrażenie téj fizyonomii, którą osładzały piękne blond włosy, miękkie, kędzierzawe, nigdy zapewne nietknięte niegodném żelazem fryzjera.
Dla wielu Brian de Lancester nie był pięknym mężczyzną, ale niektóre kobiéty ogłosiły go jawnie zachwycającym, co więcej warto; inne znowu zmuszone położeniem swojém do większéj dyskrecyi, w cichości tylko podzielały głośne zdanie piérwszych. Dla wszystkich jednak, co zresztą objawiała twarz jego, Brian był człowiekiem energicznym i śmiałym. Co większa, mimo oziembłéj powierzchowności, był on w swoim rodzaju namiętnym, nawet aż do szaleństwa, ale tylko czasami, według humoru.