swych szynkowni, z których w rzadkich i nieharmonijnych wybuchach dawały się słyszeć śpiéwy ponurego i ciężko opiłego pospólstwa Londynu.
Trzy łodzie admirała Paddy O’Chrahe dostały się nakoniec do środkowego kanału, i zaczynały wypływać na rzekę.
— Piękny czas, Tomciu, mój chłopcze, piękny, albo niech mię djabli porwą! rzekł kapitan przepływając pod arkadą New-London-Brigde.
— Piękny, kapitanie! odpowiedział barczysty Tom Turnbull, ale morze wkrótce stanie w mierze.
Wiatr będzie, skoro zacznie opadać, dodał jeden z wioślarzy, którego ogromna tusza zajmowała prawie całą szerokość łodzi; trzeba pośpieszać. Mgła nie utrzyma się.
— Śpieszmy się, gruby Charlie, śpieszmy, powiedział mały chłopak, młody, ale bardzo przebiegły łotr, zwany pięknem imieniem Ślimak[1] wszak musimy koniecznie dać o sobie wiadomość Jego Wielmożności; kieszenie nasze pró-
- ↑ Snail.