Briana trafił ją w serce, w głowę, wszędzie, jak to sprawia magnetyczne dotknięcie drętwika, gdy pod wodą trafia na ciało płynącego człowieka.
Hrabina Ofelia także tego samego prawie doznała wstrząśnienia, tyle było nagłém i niespodzianém; dostrzegła bladość Zuzanny i, śledząc ciekawie jéj spojrzenie, widziała Briana wychodzącego z piekielnéj loży.
— Ona go kocha, pomyślała.
To bowiem jest najpierwsze uczucie, które się nasuwa na myśl kobiéty.
Hrabina odtąd zachowała względne milczenie i odwróciła się dozwalając swéj towarzyszce zupełnie się odosobnić i napawać miłém wrażeniem.
Wreszcie, wyznać można, że podejrzenie to wnet podwoiło jej sympatyą, tém samém że Rio-Santo nie miał w niém żadnego udziału, i usuwając z jéj serca jedyny powód obojętności, któryby mógł sparaliżować rodzącą się przychylność hrabiny.
Zuzanna przeciwnie, spodziewała się, że ujrzy Briana de Lancester wchodzącego do loży.
Z boleśnem zadziwieniem widziała, że usiadł naprzeciw niéj obok lady Campbell.
Pochyliła głowę i osmutniała.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/356
Ta strona została przepisana.