Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/384

Ta strona została przepisana.

Hrabia żałował wówczas gorzko, iż przyprowadził do ostateczności człowieka, którego łaska drugich czyniła potężnym i który nie przechodząc pewnych granic, jakby dla zabawki zatruwał mu życie; ale już było zapóźno.
Hrabia namyślił się. Zaprojektował bratu, że mu wyznaczy skromną pensyjkę, potém chciał ją podwyższyć, nakoniec chciał mu się opłacić tysiącami funtów szterlingów. Brian żądał połowy jego ogromnego majątku; hrabia odmówił.
I trwała daléj dziwna walka słabego przeciw silnemu, w któréj słaby miał wszelkie korzyści.
Rzecz szczególna, w walce téj pomagali mu ci, których natura i prawa powinny były uczynić wrodzonymi jego nieprzyjaciółmi. Byli to właśnie młodzi lordowie, dziedzice parowskich krzeseł, ludzie, którzy kiedyś mieli się w obec swych młodszych braci znaleźć w tém samém położeniu, w jakiem znajdował się biédny hrabia w obec strasznego prześladowcy swego. — Ale czyż się tak zwykle nie dzieje w każdym czasie i kraju?
W postępowaniu Briana de Lancester widzieli tylko samą śmieszną stronę; nie pojmowali, że każdy jego zamach był ciosem dla prawa star-