drżała w lekkiém swém nocném ubraniu, które lodowaty wiatr unosił co chwila; ale nie ruszała się z miejsca.
Rozmowa trwała krótko. Wnet Stefan znowu się na schodach pokazał, i, zamiast udać się jak zwykle do swego pokoju, skierował kroki ku drzwiom od ulicy.
— Dokądże on idzie? spytała się Anna.
Na to zapytanie nie miała miéć odpowiedzi, nie słyszała nic więcéj, prócz imienia, które wymówił Stefan całując matkę.
Było to imię Klary.
Anna uczuła, że łza spływa po jéj licu.
— Klara! powtórzyła smutnie, a ja? Drzwi od ulicy zamknęły się. Mistress Mac-Nab wróciła na górę szepcąc:
— Biédny młody dżentlmenL. Jakże Stefan jest dobry i wspaniałomyślny... Biédny, biédny Frank!....
Anna weszła do swego pokoju i po-cichu drzwi zamknęła. Ciężar gniotący jéj serce bardziéj się powiększył.
Klara ciągle spała.
W chwili gdy Anna wchodziła w łóżko, siostra nagle się przez sen wstrząsnęła. Okropne
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/428
Ta strona została przepisana.