Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/442

Ta strona została przepisana.

i broda, nadawały jéj niezaprzeczone do tego zaszczytu prawo.
Peg-Wich i Assy przymknęły drzwi wchodowe. Było już po północy.
Mich i Turnbull stanęli naprzeciw siebie. Turnbullowi towarzyszył gruby Charlie, Michowi zaś Bob-Lantern, nowy jego przyjaciel. Ślimak i Mitchell trzymali jeden szałwię maczaną w wodzie dla przykładania do ran, a drugi słoik z maścią od kontuzyi. Te dwa balsamy pochodziły z apteki Peg-Wich, któréj szynk był częstokroć widownią podobnego rodzaju rozpraw.
Dwaj zazaśnicy zaczęli się mierzyć spojrzeniem, a Bob i Charlie układali tymczasem warunki bitwy.
W téj chwili lekko zakołatano do drzwi od ulicy.
— Nie otwiéraj Peg! zawołał Mitchell, albo cię uduszę! To pewno policyanci.
Szynkarka poszła przytknąć ucho do drzwi.
— Otwórz moja dobra Peggy, rzekł głos zewnątrz. Stary przyjaciel przychodzi cię odwiedziéć, nie będziesz żałowała jego wizyty.
— Niech mi Bóg przebaczy! mruknęła Peg, to głos Gilberta Patersona, któregom nie widzia-